Film mnie pozytywnie zaskoczył. Zwykle wybieram innego rodzaju kino, bardziej wyszukane. Byłam na wakacjach w takiej dziurze, że dramat, więc oglądałam z nudów wszystko co było pod ręką. Gdy pierwszy raz obejrzałam "Ona to on", uśmiałam się jak głupia... Szkoda gadać ;] Dawno mnie nic tak nie rozbawiło... szczerze! Już sama charakteryzacja Amandy Bynes działała na mnie jak gaz rozweselający. Do tego mimika jej twarzy w roli chłopaka - śmiech na sali ;] Obejrzałam to 3 razy i za każdym razem wybuchałam śmiechem. Nie wierzę, że to piszę, ale POLECAM! ;]