Witam. Dużo osób wypowiadających się na forum uważa, że film ten jest czarną komedią. Cóż, uwielbiam grobowy humor, ale w sumie nie wyłapałem żadnych "zabawnych", jeśli mogę to tak ująć, sytuacji. Cały seans był dla mnie przerażający i przytłaczający. Czy ktoś mógłby krótko opisać na czym miałby polegać humor w "Lokatorze" oraz podać kilka przykładów?
"Będzie skakać jeszcze raz!"
Scenki z Marlboro.
Latająca głowa.
Ząb był tak irracjonalny, że mnie z lekka ubawił.
Nie jest to czarna komedia, gatunek który tak lubię, ale odrobinę czarnego humoru przemyca.
Naukowcy badali czym jest śmiech. Jest to reakcja na zaskoczenie. Inną jest strach. Zależy od charakteru człowieka co wybiera. Ja się boję i chcę poznać, inni się śmieją i pozostają ze swoją ignorancją.
Cwany "początkujący artysta" wyrywający bohaterowi banknot, tłumacząc, by nie skąpił przy narzeczonej
Zachowanie się pary oglądającej mało romantyczne wyczyny Bruce Lee, bez wątpienia poszli do kina, a nie na film
Obrazowe kazanie księdza na pogrzebie, nie dziwię się, że bohater uciekł
Dokładne przedstawienie odwiedzającej go Lucilli - metr 73, 65 kg
Wyprawa po imprezie do śmietnika z ogromnymi torbami, gubienie śmieci na schodach oraz ich tajemnicze zniknięcie po chwili.
Uderzenie płaczącego chłopca, tak absurdalne, ze aż CZARNO śmieszne
Groteskowe przymierzanie damskiej peruki w sklepie
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi, ja w tych większości tych scen nie dostrzegłem humoru, no ale cóż...
harding, miałem wrażenie, że w pewnym momencie kazanie księdza przeistoczyło się w urojenie bohatera, bez przesady, żeby na pogrzebie takie rzeczy wygadywać.
SPOJLER !!!Komentarz sąsiadki pod koniec filmu: "a dopiero co zreperowano daszek", komentarz policjanta na wieść, że lokator wyskoczył z okna: "Znowu?! Wygląda, że to wasza specjalność"
A propo końcowej sceny wyskoków z okna to była tak irracjonalna, że aż śmieszna.
Facet wyskakuje z okna, przeżywa, wczołguje się z powrotem do swojego mieszkania i robi to ponownie. Sąsiedzi się patrzą, policja też i nic, nie próbują go powstrzymać, nawet siłą.
Po tej końcówce zwątpiłem w ten film, po pierwszej godzinie seansu spodziewałem się czegoś lepszego... Istotnie, po części jest to czarna komedia.
Ponieważ oni chcieli by skoczył i to był pierwszy lokator który wyskoczył albo drugi który wyskoczył jako pierwszy Lokator to surrealizm co do komediowych scen cóż życie wariata to komedia w której nie ma kontroli nad jakością .
Wg mnie również w tym filmie nie było absolutnie niczego zabawnego. To, co opisują tutaj użytkownicy, to dla mnie zwykłe sytuacje, ani zabawne, ani smutne. Moim zdaniem tu nie ma żadnego humoru czy to zwykłego czy czarnego.
Każdy z nas jest inny i notabene inne rzeczy nas śmieszą. Ja wybuchłam śmiechem na widok Polańskiego jak skacze jeszcze raz :)
Ja też:) W ogóle śmiałam się kilka razy, ale końcowa scena the best;) Niektórzy chyba mają bardzo małe poczucie humoru...
Nie mów, że nie było zabawne np. gdy Stella obudziła Trelkovskiego, a ten wrzasnął jakby mu co najmniej nogi urwało, albo scena u kolegi z głośną muzyką i lekcja udzielona Trelkovskiemu jak należy traktować namolnych sąsiadów, albo wizja Trelkovskiego, gdy widzi właściciela kawiarni machającego mu przed nosem paczką Malborków, albo... przecież Polański bez przerwy puszcza tu oko do widza.
Wszystkim stawiam oprócz pana, cała ta scena z nieszczęśliwą miłością. Z obłędu można się śmiać lub płakać, to zależy od człowieka.
Ja mam nawet lekkie skojarzenie Lokatora z "Delicatessen", który akurat czarną komedią jest.
W książce było dużo humoru, w filmie gdzieś tam się pojawia, ale raczej nie nazwał bym tego komedią.
(Spoiler) Ja nie dostrzegam w filmie humoru, wrecz przeciwnie, ale rozbroilo mnie ujecie zielonych majatek glownego bohatera spadajacego z okna ;) podejrzewam, ze taki eleement groteski to byl celowy zabieg Romana Polanskiego.